W pokoiku chłopców słychać odgłosy walki drewnianymi mieczami. Na wszelki wypadek sprawdzam, czy nie leje się krew:
- W co się bawicie, chłopaki?
- W infekcję mamo, ja jestem przeciwciałem, a Kuba toksyną!
haha - padłam! świetni są... Już się nie mogę doczekać aż moi zaczną się razem bawić a nie tylko walczyć o zabawki, bo na razie jeden jest na etapie budowania a drugi burzenia tego co pierwszy zbuduje ;-)
zapraszam po odbiór wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńhttp://magdamatraszek.blox.pl/2009/10/wygralam.html
i dziękuję za przemiły kometarz na forum!
Ooo, prześliczne :)
OdpowiedzUsuńhi hi hi Swietne !
OdpowiedzUsuńoooo, rewelacja, ale się ubawiłam, hheheh
OdpowiedzUsuńhahaha, dobre :) moja siostrzenica (obciążona przez rodziców weterynaryjnie i biologicznie) bawiła się swego czasu w 'małą limfocytę' ;)
OdpowiedzUsuńhaha - padłam! świetni są... Już się nie mogę doczekać aż moi zaczną się razem bawić a nie tylko walczyć o zabawki, bo na razie jeden jest na etapie budowania a drugi burzenia tego co pierwszy zbuduje ;-)
OdpowiedzUsuńha ha a czym zajmuje się twój mąż? może właśnie branża medyczna?
OdpowiedzUsuńK_maja - limfocyta - świetne :-DDD
OdpowiedzUsuńViva - u nas też pewnie byłaby walka, gdyby nie ugodowy charakter Kuby.
Rosalka - zgodnie z tytułem - małżonek jest lekarzem :-DDD
Hahaha... boskie! :)
OdpowiedzUsuńBuhahahahha:-)
OdpowiedzUsuńMój starszy swego czasu na pytanie, co jego tata robi w pracy powiedział:
- Ma tojbę i je jogujt.
:-)
aaa maju ależ ja ślepa jestem :D
OdpowiedzUsuńDobre !! :)
OdpowiedzUsuńOli hahahah dobre! Niezłych masz aparacików w domu :)
OdpowiedzUsuńKulka padłam!