Dzisiaj zgodnie z zapowiedzią coś niescrapowego ;-) A zarazem wprowadzenie do tego, czym byłam pochłonięta przez ostatni tydzień, mimo upałów i zmęczenia :-)
Ale zacznijmy od początku. Trzy lata temu, po wielkim remoncie naszego poddasza, chłopcy dostali w przydziale nowy pokój, który dotąd pełnił rolę sypialni. Zależało nam, żeby wszystkie dziecięce rzeczy były w jednym miejscu, a równocześnie, żeby było sporo miejsca do zabawy, i żeby dzieci dobrze się tam czuły. Pokój ma niezbyt szczęśliwe położenie - wychodzi bowiem na wewnętrzne podwórko między kamienicami - a przez to był ciemny i miał nieciekawy widok na ściany, dachy i kominy. Wstawiliśmy więc duże okno i postawiliśmy na jasne (a właściwie jaskrawe) kolory i białe meble.
Today, as I promised, something non-scrapbooking ;-) And also an introdutction to what I've been busy with throughout the previous week, despite the heat and tiredness :-)
But let's begin from the beginning :-) Three years ago, after a grand renovation of our attic flat, the boys got a new room that was our bedroom so far. We wanted to keep all kid stuff in one place, which would be nonetheless spacious enough to play and feel goo in. Unfortunately the room is not favourably placed - the window faces an interior backyard between two rows of tenement houses - and thus it was dark and the view was onto the walls, roofs and chimneys. So we put in a new, big window, painted the room in bright (or rather, neon) colours and furnished it with white furniture.
Aby połączyć założenia, meble upchnęliśmy pod ścianami, żeby na środku był plac do zabawy - nie mamy podwórka (bo betonową kiszkę za podwórko nie uważam), więc najczęściej tu dzieci spędzają czas. Oczywiście, wolałabym, żeby wszystko było schludnie poukładane w pudełkach i schowane w szafkach, ale rozumiem, że dzieci mają mnóstwo absolutnie potrzebnych skarbów ;-)) które koniecznie muszą być dostępne na wyciągnięcie ręki - więc pozwoliłam na samodzielną aranżację półek ;-)
To meet the needs, we squeezed the furniture by the walls, leaving a large space in the centre as a playground - we don't have a backyard (as I don't consider the small concrete enclosed space to be a backyard), so here's the place the kids spend most of their time. Of course, I'd prefer all the stuff to be nicely arranged in boxes and hidden in drawers, but I understand kids have tons of absolutely necessary treasures that must be available at any moment - so I let them arrange the shelves according to their taste ;-)
To kącik Kuby:
Here's Kuba's corner:
...a to Filipa:
...and here's Filip's:
zdjęcia robione 3 lata temu, kiepskim aparatem ;-)
Nie jestem specjalistką od wnętrz, ale wydaje mi się, że pokój spełnia swoje funkcje, i co najważniejsze, oczekiwania mieszkających w nim przedszkolaków :-)
Ale...przedszkolaków już u nas nie ma. Zmieniły się gusty, zainteresowania, ubyło dziecięcych zabawek, pojawiły się inne...słowem, nadszedł czas na zmiany :-) Dzieci pojechały na zieloną szkołę, a ja postanowiłam wykorzystać ten czas i zrobić im niespodziankę.
I'm not an interior decorator, but I think the room meets its purpose, and most importantly, teh expectations of the preschoolers who live in it :-)
But...there are no more preschoolers in our home. The tastes have changed, so have the interests, some toys are gone and some new've arrived...in a word, the time has come to change things :-) The kids left for their summer school trip, and I decided to take advantage of free time and prepare a little surprise.
A co z tego wyszło - zobaczycie jutro :-)
What's the result of my actions - come and see tomorrow :-)